Maciek ostatnio wykazuje wyjątkowe zainteresowanie zabawą typu „sklep”, czy „gotowanie”. Każdą zabawą, w której należy wchodzić w interakcję z rodzicem. Późno mu przyszła ta faza, bo w końcu ma już skończone 5,5 roku, ale lepiej późno niż później 😛

Po cichutku się cieszę, bo średnio lubię bawić się autami, czy w „atakowanie” ludzikami Lego Ninjago.

Od Świętego Mikołaja dostał drewnianą kasę i teraz wszędzie ją ze sobą targa. Moim marzeniem była zawsze drewniana kuchnia z IKEI, no ale jak mam ją wstawić w dwupokojowe mieszkanie??? Gdzie? Miejsce jest chyba tylko na suficie. Zaczęłam przeglądać tzw. internety i szukać czegoś mniejszego. Nic nie przykuło mojej uwagi, więc postanowiłam zrobić coś samodzielnie…

Wszystkie materiały do zbudowania kuchenki zdobyłam w okolicy i zapewne przepłaciłam za większość. Na 100% można to wszystko zrobić taniej, ale jestem w gorącej wodzie kąpana i musiałam zabawkę zrobić „na już” 😉

Materiały wykorzystane do budowy kuchenki:

– skrzynka z Pepco – 29.90 zł
– gałki do prawdziwej kuchenki – 10 zł
– filc do podbijania mebli – 13 zł
– blok z papierem samoprzylepnym – 13 zł
(3 powyższe pozycje zakupiłam w DH Astra. Każdą na innym stoisku)
– kołki miałam w domu


Wybrałam taką skrzynkę właściwie dlatego, że Pepco mam tuż pod domem. Jak się później okazało, to właśnie ta skrzynia miała wiele zalet: a) ma pełne dno, b) ma ażurowe boki, które przydadzą się przy zakładaniu gałek (nie trzeba było wiercić otworów).

Co po kolei:
1. Dopasowałam papier holograficzny samoprzylepny do dna skrzyni (miałam rozmiar B4, więc musiałam lekko przyciąć) i przykleiłam w miarę równo.
2. Za rozmiar palników posłużyły mi miseczki z IKEI. 2 kółka odrysować, wyciąć z filcu do podbijania krzeseł/stołów i przykleić.
3. Z czarnego papieru wycięłam pasek, żeby zrobić tło dla gałek.
4. Lekko przycięte kołki rozporowe przebiłam przez papier i nadziałam na nie gałki.

Voila! Mamy kuchenkę 🙂



Wydawało mi się, że w takim stanie kuchenka jest już super i nawet zaczęłam się chwalić rodzinie i znajomym, co ja fajnego wyczarowałam dla mojego Pierworodnego.

Jednak przespałam się z tematem i kuchenka przeszła mały lifting…

Już mnie korci, żeby zrobić coś następnego 😉

Na razie Maciek zadowolony i sam dzisiaj robił obiad z ciastoliny…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *