Każdej mamie polecam i każdą będę przekonywać, że trzeba.
Mamo pojedź gdzieś z koleżankami na
weekend!
Mam grono koleżanek, które chyba w większości
poznałam na największej wrocławskiej grupie mamowej na Facebooku i
z którymi od 4 lat raz na jakiś czas wybywam z domu. Każda z nas
jest inna i właściwie nie wiem, co nas tak naprawdę łączy,
oprócz tego, że możemy na sobie polegać i najzwyczajniej w
świecie się lubimy.
Tym razem obrałyśmy kierunek nadmorski i pojechałyśmy pociągiem (!) do Sopotu. Kocham Trójmiasto i darzę je ogromnym sentymentem ze względu na tak wiele różnych czynników, że szkoda wymieniać. Uwielbiam tam jeździć i tyle. Pobyt w miejscowości nadmorskiej w połowie października mógł napawać strachem, bo pogoda mogła być naprawę różna. Nam się udało! Słońce grzało cudnie, rozmowom nie było końca i… udało mi się przespać 7 godzin ciurkiem!!! To się nie zdarzyło odkąd mam Stefana! Taki reset umysłu po tym, jakby nie patrzeć ciężkim dla mnie roku był naprawdę bardzo potrzebny. Odskocznia od codzienności. Plaża, szum morza i śpiewające mewy. O D P O C Z Y N E K!!! Nikt nie wołał „mamo, a…”, nikt niczego ode mnie nie chciał. Nie trzeba było robić niczego. Wolne od wszystkiego! (no i jeden wieczór spędziłam w SPATiFie na spotkaniu z kuzynką z Gdańska :P)
I tak, jak 6 godzin w pociągu w stronę
Sopotu nie robiło wrażenia, tak powrót z godzinnym opóźnieniem
już nie był za wesoły, szczególnie, że w dalszym ciągu jestem
„matką karmiącą”. Kiedy z głośników w wagonie rozległ się
głos, że nasze opóźnienie z 25 minut przedłuży się do ponad
godziny zaczęłam lekko panikować, bo nie przewidziałam tak
długiego „niekarmienia”, ale od czego ma się koleżanki? Jedna
z nich podeszła do pracowników IC i zamieniła dwa zdania w mojej
sprawie. Jo – dzięki!
I tu właśnie chcę również
podziękować panom konduktorom! W całym tym zamieszaniu, kiedy
mnóstwo ludzi podchodziło do nich z mnóstwem pytań, udostępnili
mi swój przedział. Dostałam wytyczne, jak zamknąć wszystkie
rolety i firanki, jak zamknąć się od środka, żeby móc spokojnie
popracować z laktatorem i pozwolenie na siedzenie tam, ile tylko
potrzebuję. Nie musieli tego robić. Nie musieli być mili, a ja
dzięki nim nie musiałam spędzać ponad 20 minut w toalecie, a
wszyscy wiemy, że toalety w pociągach nie należą do nazbyt
sterylnych pomieszczeń 😉
Reasumując: Matko Polko, co to
głównie zajmujesz się pracą, domem i dziećmi, wyjedź gdzieś,
zrelaksuj się, wyłącz myślenie o sprawach codziennych. Odpocznij!
Dla swojego umysłu, relacji rodzinnych i ogólnego dobra. Po
powrocie moi panowie obleźli mnie, jak szarańcza. Tęsknili. Ja
też.
